poniedziałek, 18 stycznia 2016

Gdy za placami masz rogaczy...


Dziwne uczucie, gdy jelenie wypadają zza pleców:) Zrobiły mi dziś niespodziankę...
Widziane z bliska robią wrażenie.





niedziela, 17 stycznia 2016

Bezkrwawe łowy.

Zimą trudniej o pożywienie, więc jeśli pojawi się "stołówka", łatwiej wówczas o takie oto widoki...

Bieliki w zimowej szacie




Dzięcioł duży towarzyszył mi przy pracy na kompie po drugiej stronie okna.
Charakterystyczne czerwone upierzenie w dolnej część brzucha i podogoniu. Skrzydła nakrapiane., reszta w finezyjne, czarne pasy,
Bardzo zdolny ekwilibrysta-potrafi podczepić się pazurkami i wisieć w przedziwnych, wydawać by się mogło-mało wygodnych pozycjach.





wtorek, 12 stycznia 2016

Muniek Nówka i cała reszta






Muniek o pięknych, miodowych oczach. Oaza spokoju, pieszczoch i gaduła.
Pojawił się u nas mniej więcej na początku grudnia, być może na Świętego Mikołaja. Oczywiście ma się rozumieć, że nie miał rezerwacji, jak inni nasi goście i nie stanął z bagażami przed progiem i nie zapukał do drzwi. On przyjął inną taktykę. To taktyka małych kroków. Zaczął pokazywać się to tu, to tam. Najpierw z daleka obserwował nasz dom, potem zaczął odwiedzać zabudowania i nasz przydomowy ogród. Każdego dnia skracał dystans do nas. Zdobywał teren krok po kroku. Stoczył nawet nocną potyczkę z rudo-białym kocurem który czasem nas nawiedza. Strzępy sierści które upstrzyły nasz trawnik świadczą o tym, że nie była to kurtuazyjna wizyta i strony rozeszły się, nie osiągając pokojowego porozumienia. Koteczek gdy nas widział - uciekał, nerwowo oglądając się do tyłu. Swoją nieśmiałość przełamał całkowicie tuż przed świętami. Ni stąd ni zowąd pojawił się na parapecie kuchennego okna i z wielkim zaciekawieniem zaglądał do kuchni. Zaraz, zaraz co jest grane!? Przecież to nie nasza szara Kota, która śpi na kanapie, odsypiając nocne polowanie. Co go tak ośmieliło? Ciepłe światła domu czy też zapachy zbliżających się Świąt? Tego nie wiemy. Wielkimi ślepiami chłonął to, co dostrzegał w środku. Ocierał się o framugę okna i przymilnie pomiaukiwał. Tu zajrzał, tam zajrzał wściubiając wszędzie swoją sympatyczną mordkę. Poczułem przez skórę że już u nas zastanie, choć starałem się te myśli odgonić. Nawet ustaliliśmy z Grazią, że absolutnie nie będziemy go karmili, bo jak się przyzwyczai to się go nie pozbędziemy i staniemy się posiadaczami trzech kotów. A takich planów nie mamy...no chyba że Eska czegoś nie zje... a szkoda wyrzucać... W swoim "twardym" postanowieniu wytrwaliśmy może dwa dni. Czy był to może jeden dzień? No dobrze, to już przyznamy się że niezłomna postawa trwała kilka godzin. Żeby nie było "winnego" postanowiliśmy wspólnie go nakarmić. Gaduła z niego straszny i niezły "czaruś" gdy ociera się o nasze nogi i pręży grzbiet do głaskania. Jak go nie polubić? Skąd przyszedł trudno powiedzieć. Zapewne ktoś go podrzucił bo nie pasował do świątecznych planów. Co na to tytułowa reszta? Reszta naszej menażerii to suczka Eska i dwie 14 letnie kotki-rezydentki: Kota i Zorka. Kota przyjechała z nami z miasta i tu przeżywa drugą młodość-jest kotem wewnętrznym. Zorka, która została w domu po poprzednich gospodarzach, jest kotem zewnętrznym. Obie nie za bardzo za sobą przepadają, ale jakoś się tolerują. Nad całością nadzór sprawuje Eska, która czasem te paniusie dyscyplinuje. Jak narozrabiają to pogoni koty i ustawi w szeregu. Ten nowy też musi się jakoś podporządkować bo taka jest u nas w stadzie hierarchia. Kiciuś początkowo wzięty za kotkę, otrzymał imię Nówka. Po dokładniejszym przyjrzeniu się i konfrontacjach internetowch, okazało się, że to kocurek, więc nadaliśmy mu nowe imię Muniek. Ot, taka to historia już naszego Muńka Nówki. 

Rezydentka Kota-ależ ona ma charakterek...

Esia Floresia, sunia ze schroniska. Jeszcze w świątecznym klimacie.

Rezydentka Zorka-daje się pogłaskać. Ugodowy kot parapetowy.