poniedziałek, 29 sierpnia 2016

I raz i dwa i trzy..."Raz Dwa Trzy"!

     Uff... powoli sezon letni dobiega końca. Ciut zmęczeni ale bardzo szczęśliwi. Szczęśliwi bo odwiedzili naszą Ostoję cudni ludzie. O wielkich, otwartych serduchach, zarażający swymi pasjami, czasami po prostu uroczy, interesujący. Zostały miłe wspomnienia i kontakty. Lato było dosyć łaskawe pogodowo, toteż dużo fajnych imprez działo się wokół, choćby wspomnieć m.in: wystawy malarskie, wieczór poezji śpiewanej "Raz do roku w Gietrzwałdzie", spotkania z bardami, II piknik militarny w Tomarynach no i występ zespołu "Raz dwa Trzy". Gmina skromna, ale ambitna, dla której wydarzenia kulturalne i to takie przez duże K są celem bardzo istotnym. To wszystko dzięki ludziom którym chce się robić coś dla dobra innych innych. "Łubu dubu, łubu dubu..."
Byliśmy na koncercie, ale też gościliśmy zespół w ostojowych progach.
Panowie w gietrzwałdzkim amfiteatrze dali porywający i niezapomniany koncert. Impreza nie była biletowana więc trudno określić liczbę widzów, ale jak na moje oko było ich chyba kilka tysięcy. Ławeczki zajęte, ci bardziej zapobiegliwi przynieśli swoje rozkładane siedziska, na stoku rozłożone kocyki, okoliczne murki i schody także obsadzone a dookoła imponujący wianuszek stojących. Takiego oblężenia nasz amfiteatr jeszcze nie widział! Stare i nowe przeboje, często w nowym brzmieniu. Indywidualne popisy muzyczne, mądre słowa piosenek no i oczywiście konferansjerskie popisy frontmana Adama Nowaka. Pozytywna energia ze sceny udzieliła się fanom. Prawdziwa uczta dla uszu oczu i serc. Jednym słowem sukces. Moja korektorka Grazia weszła właśnie w mój tekst i stwierdziła, tu cytat "moim zdaniem za dużo peanów". No cóż, każdy może mieć swoje zdanie.
No właśnie MOŻE-dlatego tekst zmieniłam - a jakże! (w tej postaci jest do łyknięcia:)) G.
Kapela zjechała do nas na nocleg była więc okazja do bliższego jej  poznania. Dystansu między nami nie trzeba było przełamywać bo go po prostu nie było i od razu byliśmy znajomymi. Żadnego zadzierania nosa.
Rozbawił nas Łukasz, który wpadł do domu z pytaniem "jest ciasto"? No ciasto było, ale szybko zniknęło. Był chleb w/g przepisu Anetki*, tarty i zapiekana cukinia. Miło, domowo, wesoło. Jak oni wytrzymali razem 25 lat? To raczej ewenement na tym rynku (?)
Po śniadanku oczywiście autografy i wspólne zdjęcia, na które dostaliśmy pozwolenia od managera:).
Było miło, mamy nadzieję, że ze wzajemnością!




P.S
Przeżyliśmy w tym sezonie prawdziwy najazd gości. To nas bardzo cieszy ale po takim maratonie padamy na nos. Z tego to właśnie powodu trochę odpuściliśmy sobie naszą aktywność na blogu, na którym odnotowaliśmy niemal 10 000 wejść. Dla nas to wielka satysfakcja, że ktoś nas czyta. Serdecznie pozdrawiamy naszych czytelników tych nam znanych i nie znanych, tych przypadkowych i tych którzy nasz dom odwiedzili...
Grażyna i Andrzej