Święto wody i ognia (mających oczyszczającą moc), słońca i księżyca, miłości, radości płodności i urodzaju. Zgodnie z obyczajem rozpalano ogniska, w których palono zioła. Były tańce, wróżby i skoki przez ognisko. Dziewczęta plotły wianki i puszczały je na tafli wody z zapalonymi świecami. Jeśli wianek wyłowił kawaler, dziewczyna miała szansę szybko wyjść za mąż, jeśli płynął-oznaczało, że wyjdzie za mąż ale nie prędko, jeśli zawieruszył się w sitowiu, lub spalił, lub spotkało go inne nieszczęście, dziewczynie groziło pozostanie starą panną...
A w Ostoi też było radośnie i gwarno w tą noc.
Było ognisko, zaplatanie wianków i konkurs na najładniejszy wianek. Nie było wyjątków, wianki zaplatały i panny i panie:) a panowie chętnie w nich pozowali do zdjęć...
Nad Pasłęką, o zmierzchu było wodowanie czyli wrzucanie wianków do nurtu ze śpiewem na ustach: "...wiła wianki i wrzucała je do falującej wody..."
No a potem wszyscy panowie jak jeden mąż wyławiali te nasze wianki....żaden nie utonął, nie zawieruszył się. Najważniejsze, że było uroczo,wesoło i z fantazją, o czym niech zaświadczą te oto zdjęcia:
Zdjęcia publikuję dzięki uprzejmości Jarka Kowalewskiego, który jest autorem wszystkich zdjęć tutaj zamieszczonych.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz