Goniły się dwa brązowo-rude zwierzaki, wielkości dobrze odżywionego kota domowego.
Były tak zajęte sobą, że wówczas nas nie dostrzegały! A byliśmy w odległości 15, 20 metrów od nich.
Kuny! Błyskawicznie wspięły się na drzewo jedna po drugiej, ale jedną z nich spłoszyło szczekanie naszej Eski. Druga wskrobała się prawie na sam szczyt drzewa i tak wsiała przez pół godziny zmieniając pozycję z niewygodnej na niewygodną.
Biegiem po aparat!
Po udanej sesji zdjęciowej wróciliśmy do swoich truskawek, kątem oka obserwując co chwilę rudą spryciulkę. Zeszła zwinnie po gałęziach olchy po 15 minutach i wielkimi susami pognała w świat.
Pomyślałam, że bardzo fajnie jest zobaczyć takie żywe futerko na łonie natury:)
![]() |
Prawie na szczycie...nad Pasłęką |
![]() |
jedna niewygodna pozycja... |
![]() |
druga... |
![]() |
i następna... |
![]() |
Byle jak najdalej od nas! |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz