Podobno ludzie dzielą się na tych, którzy patrzą na wprost przed siebie (ludzie czynu- zdobywcy) i tych patrzących pod nogi (poszukiwacze śladów przeszłości). Ja chyba jestem pomieszańcem. Chciałem dziś "zdobyć" zdjęcia grupki zięb buszujących koło mostku na Pasłęce. Jak byłem tu przed chwilą pozwoliły wysiąść mi z samochodu i moja obecność wcale im nie przeszkadzała. Gdy wróciłem tu po cichaczu i na paluszkach z aparatem- momentalnie dały dyla. No, mówi się trudno ... . Czas wracać do domu ze spuszczoną głową. Spojrzałem pod nogi i znalazłem ... siekierę pozostawioną przez sąsiada. Fajnie, to się ucieszy! Idę dalej drogą i znów znalezisko, tym razem pierwszy raz w życiu widziany chrząszcz. No, ten mi z pewnością nie odleci - będą fotki. Ależ szybkobiegacz, ciągle ucieka mi z kadru. Zastosowałem odpowiedni chwyt judo i delikwent wylądował na plecach. Kilka fajnych zdjęć. Jak to się mówi na udane zdjęcia - żyleta czy siekiera? Dzisiaj może być siekiera i to już druga. Teraz już patrząc śmiało przed siebie i pełen zadowolenia wróciłem do domu. Z wrodzoną sobie ciekawością zajrzałem gdzie trzeba i zidentyfikowałem napotkanego owada. To dość rzadko spotykana oleica fioletowa. Dla jednych to tylko robal a dla innych bardzo ciekawy owad. Kto by się spodziewał, że jego krew i obronnie wystrzeliwana oleista wydzielina zawiera - kantarydynę. W dużej dawce to śmiertelna trucizna, w mniejszej afrodyzjak "hiszpańska mucha" a rozcieńczona to środek usuwający brodawki i ... tatuaże. Podobno kiedyś tam była komponentem używanym przez czarownice. Temat wywołał dziwne emocje u Grazi, która z wypiekami na policzkach "obrabiała" zdjęcia. Ciekawe dlaczego?
|
Oleica fioletowa (w powiększeniu widać na niej komary. Co one tam robią?) |
|
Na powiększonym zdjęciu widać, jak z odwłoka robala wylatuje żółtawa substancja. | |
|
|
|
A i znów trochę G:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz