Jeśli przetwory, to koniecznie musi być wzmianka o czarnym bzie. Obiecałam napisać o nim jakiś czas temu...O jego rewelacyjnych właściwościach nie będę się rozpisywać. Kto ich nie zna, wyczyta z łatwością w internecie. Dziś - pewnie już ostatni raz tego lata były na naszych talerzach kwiaty bzu w cieście naleśnikowym, z cynamonem i wanilią, posypane cukrem pudrem i udekorowane kleksem konfitury z owoców czarnego bzu. Wygląda to tak:
Z kwiatów czarnego bzu robię też syropy: Baldachy (bez liści) układam w szklanym słoju warstwami, przesypuję cukrem i zostawiam na kilka dni do przemacerowania w nasłonecznionym miejscu. Mieszam zawartość drewnianą łyżką codziennie klika razy. Po ok. 6 dniach (trzeba uważać, by nie dopuścić do fermentacji syropu), syrop zlać przez gazę do słoików, pasteryzować 20 minut. Syrop ma super miodowy smak. Syropu można używać np. do deserów, sosów, herbaty. Rozcieńczony wodą gasi pragnienie, no i jest bardzo zdrowy:) Wkrótce z owoców czarnego bzu będzie można zrobić soki i konfitury...
Potwierdzam, konfitury z czarnego bzu palce lizać.
OdpowiedzUsuń