Wiatr miota jeszcze jesiennymi liśćmi, ale mamy już wiosnę. Zewsząd przylatują kluczami ptaki, na grządkach pierwsze kwiatki. Przedpołudnie. Siedzimy sobie właśnie na schodach by popławić się w promieniach słońca i trochę odsapnąć od pracy w ogrodzie. Ku nam, od strony pola zmierza sąsiad Norbert-pewnie na małe pogaduchy:). Na małe bo na długie nie ma czasu. Pracy w gospodarstwie co niemiara a od gadania jej nie ubywa.
Już z daleka widzimy, że niesie coś w dłoni. Ooo...pewnie coś ciekawego! Coś, co znalazł podczas pracy w polu. Początkowo sąsiad myślał, że to jakiś dziwny i trudny do określenia przedmiot z twardego drewna. Jednak gdy trochę go oczyściliśmy i wspólnie bliżej się jemu przyjrzeliśmy, doszliśmy do wniosku że to przedmiot z rogu. Przyniósł do nas drewniany a zostawił nam w prezencie (do dalszej analizy i "badań") rogowy! A jak jest to przedmiot z rogu, to poczuliśmy oprócz gęsiej skórki na ciele, że właśnie dotykamy historii a właściwie prehistorii człowieka. Co to właściwie jest?
Siekierka, toporek, młotek? Kto go wykonał, jak, kiedy i po co? Mnóstwo pytań, przypuszczeń i domysłów. W ruch poszła wyobraźnia i rozpoczęliśmy poszukiwania w dostępnych nam źródłach. Największym problemem jest określenie okresu w jakim wykonano to narzędzie. Wchodzi w grę pomyłka nawet o kilka tysięcy lat. Bagatela, kilka tysięcy lat... . Bardzo łatwo się wychylić i ośmieszyć - no cóż, mówi się trudno, taki los badacza amatora. Wstępnie bierzemy pod uwagę okres mezolitu tzn. 8-6 tyś lat p.n.e. po przełom epoki kamienia i brązu czyli ok. 2 tyś. lat p.n.e. Tu bez pomocy archeologa się nie obejdzie... . Przypuszczamy że znalezisko wykonane zostało z rogu jelenia, świadczą o tym ślady bocznych odrostów (oczniak i nadoczniak).
Jednak, niemal 6 centymetrowa średnica budzi nasze wątpliwości, choć ówczesne jelenie mogły mieć tak imponujące poroża. Jaką techniką wykonano to narzędzie? Tu odpowiedź jest nam trochę znana i pokrótce postaramy się ją przybliżyć. Rogownicy (zwani też rogodziejami), którzy wykonywali wyroby z kości i rogów dopracowali się specjalnej techniki "produkcji". Najpierw toporem lub ociosanym kamieniem (np. krzemieniem) dzielili kości i rogi na mniejsze kawałki a następnie moczyli półprodukt w specjalnej miksturze z kwaśnego mleka, skwaśniałego wywaru ze szczawiu, octu z owoców i kwasu z kiszonych ogórków oraz kapusty. Moczenie trwało od 2 do 6 tygodni. Po tym czasie kości osiągały stan sprężystości i twardości porównywalnej do drewna, ale tylko na 2-3 godziny. Wprawny rogownik musiał w tym czasie wykonać wszystkie czynności, by jego wyrób spełnił oczekiwania. Nasze znalezisko jest co prawda niekompletne, może zużyte czy też nieskończone, ale i tak jesteśmy pod wrażeniem precyzji z jaką wykonano otwór na trzonek. Z jednej ze stron widać dążenie do nadania przedmiotowi funkcji narzędzia do ciosania, cięcia, rozłupywania. Powierzchnia jest ścięta, gołym okiem widać ślady obróbki, jakiegoś ostrego narzędzia. Z jakiś powodów rogownik zaniechał dalszej pracy i druga ze stron pozostała w stanie nienaruszonym. Dużo domysłów i przypuszczeń, uruchomiona wyobraźnia a najwięcej w tym wszystkim szczerej satysfakcji z tego, że trzymamy w dłoniach przedmiot który ktoś dawno, dawno temu, przed tysiącami lat trzymał w swoich rękach, próbował zmienić w funkcjonalny przedmiot, a co najfajniejsze-był też tak jak my mieszkańcem doliny Pasłęki.
Niniejszym, sezon wiosenny 2015 uważamy za otwarty!!!
a tu prosta symulacja jak mógłby wyglądać taki tasak, siekierka...gdyby został ukończony.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz