piątek, 14 lutego 2014

Bieliki


Szczerze mówiąc chcieliśmy na ich temat napisać tu już dawno. Dlaczego więc zwlekaliśmy? Czekaliśmy na jeszcze bardziej bliskie spotkanie. Takie, które pozwala na skuteczny strzał migawki aparatu. Na kawę w ogrodzie nie wpadają a szkoda...Orły bieliki są niezwykle czujne i trzymają ludzi na dystans.W ciągu roku bywają u nas stosunkowo rzadko. Czasem widzimy jak z wysoka pięknie szybując, wypatrują zdobyczy. Wyczytaliśmy, że zgodnie z systematyką bieliki nie są orłami a zaliczane są do rodziny jastrzębiowatych,  podrodziny myszołowów. No nie, jak to brzmi? - podrodzina. Jak można określić tak wspaniałego i dumnego ptaka, który najprawdopodobniej jest protoplastą naszego godła - myszołapem. A Order Orła Białego? No właśnie orła, a nie myszołowa.
To równie śmieszne i niedorzeczne co zaliczenie przez UE marchewki do owoców. Odłóżmy ten temat na bok, bo dalsze dywagacje i tak nic nie zmienią. Dla nas bielik to orzeł i kropka.
Bieliki widzieliśmy kilkakrotnie na polu przed domem. Gdy chodzą po ziemi wydają się ociężałe i nieporadne. Nic w tym dziwnego, ich waga dochodzi do 6-ciu kilogramów. Jak na ptaka to sporo. Zresztą one są z lotnictwa a nie z piechoty, ich żywioł to zdobywanie przestworzy.
Jak je rozpoznać?
Stosunkowo łatwo. Ich skrzydła są imponująco wielkie, jakby deskowate z rozczapierzonymi  piórami na końcach a ich rozpiętość dochodzi do 2.4 metra.

fot. Jakub Stojałowski

Chciałbym kiedyś zobaczyć jak orzeł z wysokiego pułapu po dostrzeżeniu ofiary wpada np. do wody by upolować rybę. Wróćmy jednak na ziemię i naszych naziemnych, zimowych kontaktów. Zima ogranicza orli jadłospis i zmusza do zbliżenia się do ludzkich domostw. Jeziora pozamarzane, wodne ptactwo gdzieś pochowane, pozostają nieliczne gryzonie - konkurencja spora a głód doskwiera. Skąd wyszarpać te dzienne 200-300 gram mięska potrzebne do przeżycia.

Te małe ptaszki (środek i prawa strona zdjęcia) to sroki - info dla porównania wielkości

W momencie, gdy zaczyna się uczta, zlatują się na nią ptaki z całej bliższej i dalszej okolicy: sroki, kawki, wrony potem kruki a za nimi orły bieliki i inne drapieżniki. Super widok i super okazja do zrobienia zdjęć. Są blisko, ale to w dalszym ciągu 150-200 metrów. Pierwsze zdjęcia z okien, no już coś mamy ale chce się więcej i lepiej. Zaczynają się podchody, przyczajki i dziwne manewry okrążające. A one wszystko widzą i rejestrują, każde nasze wyjście z domu, każde przejście przez podwórko. Zauważyliśmy pewną zależność i symbiozę między orlikami i krukami. Kruki są jakby zwiadowcami i to one pierwsze dostrzegają padlinę a ponieważ ich dzioby nie są przystosowane do rozszarpywania, potrzebują więc pomocy bielików. W zamian za pomoc zapewniają ochronę.



Późną jesienią, wczesnym rankiem w maskujących ciuchach zaczaiłem się w krzakach, w miejscu gdzie spodziewałem się bielika. Przyleciał, gdy było jeszcze dość ciemno. Widziałem go z 30-40 metrów, aparat nie. Po chwili nadleciały kolejne kruki, zauważyły mnie i narobiły rabanu ...kra, kra i po sesji. Bielik był jeszcze młody, poznać to po upierzeniu które początkowo jest ciemnobrunatne, z wiekiem staje się bardziej szare, przybywa też białych piór. Ptaki 5-6 cio letnie mają białe ogony (stąd nazwa bielik) a dzioby z szarości przechodzą w żółć. O orłach bielikach można by jeszcze dłużej ...ale najfajniej jest wypatrywać je samemu.

Czego życzą G&A

fot. Jakub Stojałowski

fot. Jakub Stojałowski

1 komentarz:

  1. Powinieneś zbudować czatownię. Dobrze jest je też podnęcić jakimś mięskiem.

    OdpowiedzUsuń