sobota, 22 lutego 2014

RiPZ

"R" jak REMONT i przedwiosenne zmęczenie.
REMONT towarzyszy nam od zawsze, czyli od pierwszych tygodni po wprowadzeniu się do domu. Było to w lutym 2012. Zima, miesiąc mało przyjazny dla przeprowadzki. Zajechaliśmy wieczorem, samochodem wypełnionym po brzegi meblami, kartonami i mnóstwem niezbędnych rzeczy potrzebnych do przetrwania w nowym miejscu. Temperatura w domu 14 stopni, zmusiła nas do spędzenia pierwszej nocy na podłodze w kuchni, tuż przy kominku. Ogień otulił nas swym miłym ciepłem i przykryci dodatkowo kilkoma kołdrami przetrwaliśmy do rana:). Następne dni minęły pod kątem oceny stanu pokoi: ścian, drzwi, podłóg. Kupując dom, mieliśmy już zarys klimatu, jaki chcemy w nim stworzyć i przekonanie, że znakomitą większość remontu chcemy zrobić sami, "tymi rękami". Zachować klimat wiejskiego domu, ocalić co historycznie cenne, wydobyć "TO COŚ", ocalić od zapomnienia, nie oszpecić. Połączyć piękno tego co było z funkcjonalną rzeczywistością. Tego roku, właśnie w lutym minęły dwa lata naszej kadencji tutaj. Remont trwa nadal, rzecz jasna z przerwami. Na jego rychły koniec raczej się nie zanosi. Ciągle czekają nas jakieś wyzwania. Miłośnicy starych domów z duszą zapewne wiedzą o co chodzi.
Dopadło nas...
Andrzej: Mnie osobiście dopadło przedwiosenne zmęczenie. Dotąd słyszeliście pewnie o wiosennym ale ja mam to inne i już. To minie, bo musi - robota czeka. Kiedyś zadałem sobie pytanie: czy dom jest dla nas czy my dla niego? Uknułem sobie taką teorię, że to on nas tu ściągnął, sprowadził,  zauroczył swoim położeniem, otoczeniem a przede wszystkim harmonijną, nie kłócącą się z krajobrazem bryłą. Tak tak... z całą pewnością właśnie tak było! Zamieszkajcie we mnie i wyciągajcie ze mnie wszystko, co jest warte pokazania. Podkurujcie mnie a będę dla was OSTOJĄ. Taki układ daje nam życiową zmianę a jemu nowe życie. Staramy się to realizować krok po kroku, pokój po pokoju. Te pierwsze remonty były jak pierwsza miłość: trochę naiwne i bardzo spontaniczne. Pierwsza randka. Pokój niebieski.

stan zastany, czyli pokój przed remontem

Z werwą  i  dużą dozą ciekawości zaczęliśmy zdrapywać warstwy farby ze ścian. Co pod nią? Gliniany tynk. Co pod nim? Piękna cegła, takiej już się nie spotyka zbyt często... Gotycka, długa - 29cmx14cm. Co teraz? Odkrywamy! Ile? No, może trochę... i jeszcze trochę i jeszcze... i ... skuliśmy całą ścianę. Spodobał nam się jej wygląd, dodał "tego czegoś" wnętrzu i stał się elementem, który powielamy w całym domu w różnych proporcjach.

pierwsza randka







pokój niebieski już po remoncie








O następnych realizacjach napiszemy coś innym razem.
Obecnie remontujemy ostatni z pokoi - duży, 25m2. i tu nastąpiło zmęczenie materiału.

Sam Rozum w trakcie przedwiosennego przesilenia...

Grażyna: No tak, Andrzeja dopadła przedwiosenna niemoc, a ja chciałabym już w tym pokoju malować ściany, ustawiać meble, celebrować dodatki. Zobaczyć, jak stare deski na nowo będą grały jedną z głównych ról w przedstawieniu. To jeden z przyjemniejszych dla mnie momentów, gdy elementy zaplanowanego wystroju - jak puzzle, dokładane jeden za drugim zaczynają tworzyć obraz całości. Najważniejsze, by dodawać sobie w takich sytuacjach otuchy, wzajemnie się nakręcać. Najlepiej złapać za szpachelkę i do roboty! Do fugowania cegieł! Choć to długa i żmudna praca od której na opuszkach palców robi się papier ścierny, to przybywanie szlachetnej, ceglastej ściany cieszy. Nowy pokój otrzyma nazwę pokój z wiolonczelą.
To instrument, który pozostał na strychu po wcześniejszych właścicielach. Niedługo będzie wisieć na ścianie i emanować delikatnym światłem. Resztę dopełnią stare meble, deski na podłogach i elementy starego złota.
Czy są już chętni na rezerwację tego pokoju?:)
 c.d.n


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz